Głowy nie urywa... "Głowa Niobe" M. Guzowska

Mario Ybl, najlepszy z najwredniejszych (lub najwredniejszy z najlepszych) antropologów powraca. Moją recenzję pierwszej części "Ofiara Polikseny" znajdziecie tutaj. I pozwólcie, że od razu się odniosę i do pierwszej części, i recenzji. W "Głowie Niobe", jak się okazuje Ybl mówi po polsku, ba! ma nawet polskie korzenie. A właśnie brak polskich bohaterów zarzucałam autorce poprzednio. Właściwie to bardziej chodziło mi o polsko brzmiące nazwiska, i nadal o to mam żal, ale to już coś. Co prawda Guzowska nie wrzuciła tego w fabułę dzięki moim sugestiom, niemniej miło mi na tę telepatię :) 


Nowością u Mario jeszcze to, że przestał pić, ale nadal boi się ciemności i z Polą jak nie był, tak nie jest, teraz jeszcze nawet bardziej niż poprzednio.
Będąc przy zaletach: wciąż podobało mi się to, że Guzowska pisząc czegoś mnie uczy, ma wiedzę specjalistyczną, a jak dowiaduje się czegoś na potrzeby książki od innych specjalistów - o czym pisze w "Posłowiu" (zawsze czytam podziękowania, notki od autora itp. - mam nadzieję, że Wy też) - potrafi to dobrze przekazać.

No, i na tym właściwie kończą się plusy. No może jest jeszcze jeden: szybko się czyta, ale to chyba za mało, by uznać książkę za czytania wartą.

Opis z okładki:

W Nieborowie, dawnej arystokratycznej posiadłości, gdzie znajduje się muzeum z kolekcją rzeźb antycznych, odbywa się międzynarodowa konferencja naukowa. Pierwszej nocy zostaje zamordowana artystka fotografująca zabytkowe dzieła sztuki - zabójca odciął jej głowę i przymocował do popiersia jednej z rzeźb. Bez wątpienia sprawcą jest ktoś z naukowców; przerażeni organizatorzy proszą profesora Ybla, by uspokoił gości zapewnieniem, że odcięta głowa to... fragment manekina.
Policja nie może dotrzeć na miejsce zbrodni, nikt też nie może się z Nieborowa wydostać. Ciągle padający śnieg sprawia, że nie ma żadnej łączności ze światem. Mija nerwowa noc, a groza narasta, gdy w pałacu zostają znalezione zwłoki kolejnego uczestnika konferencji, zagadkowo przypominającego antyczną rzeźbę z nieborowskich zbiorów.
 


Gdzieś tam w opisach było jeszcze tak: "Klasyczny kryminał, wyrafinowany nieuchwytny morderca"  - Błagam! To już nawet nie jest nadinterpretacja. To jest kłamstwo! 
Książka ma 352stron, kto jest mordercą domyślałam się właściwie zaraz po dokonaniu zbrodni, pewna byłam na 172 stronie (rozwinę i wyjaśnię to w recenzji SPOILerowej) i z każdą kolejną utwierdzałam się w tym przekonaniu I jak niestety się okazało, miałam rację. Książka była tak przewidywalna, że aż boli. Naprawdę chciałabym wierzyć, w to, co wspomniałam poprzednio, że może autorka chce pokazać, że główny bohater to fajtłapa, ale jakoś mnie to nie przekonuje. A jeśli rzeczywiście o to chodzi, że czytelnik ma szybko rozwiązać zagadkę i czekać aż domyśli się bohater, to do mnie to nie trafia. W takiej sytuacji powinno się czytelnika uczynić świadkiem zbrodni, co tu oczywiście wyklucza pierwszoosobowa narracja.
I kolejna rzecz, która wyszła autorce gorzej niż poprzednio.  Pisałam, że uwielbiam Mario za jego cięty język, poczucie humoru i zarozumiałość, która w jego przypadku dodaje uroku. No właśnie, w jego przypadku. Ale autorka podobne cechy dała pozostałym bohaterom. Niemal wszyscy byli wredni, chamscy wręcz, egoistyczni i często nie lubili się nawzajem. "Przekreowała" ich trochę, bo co w nich kreatywnego skoro są niemal tacy sami. Męczyło mnie to, że Mario, który nienawidził wszystkich, i którego nienawidzili wszyscy w pierwszej części, był tu jednym z wielu. Pojawiająca się w tej części Joanna z wściekłością zareagował zarówno na niego, jak i na organizatora konferencji (wiadomo -  swojego byłego), charakterna była też Alberta i pierwsza ofiara mordercy i kilku innych. Tacy mocni bohaterowie byli słabi...

Przeczytam pewnie kolejną książkę Guzowskiej po trochu z ciekawości, po trochu dla zasady, że jak się powie "A" i tak dalej.

Ocena tradycyjna: 4/10
Moja ocena: szafka (ale na dnie)

2 komentarze:

  1. Recenzję potraktuję jako ostrzeżenie przed książką :) dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli byłam surowa? Mario jest sympatycznym gościem, (choć stara się by odebrać go inaczej) i warto poznać taką postać literacką, mimo wszystko :) Dziś lub jutro spoilerowa - tam zdradzę więcej.

    OdpowiedzUsuń