Moje Wielkie Literacko-Słowiańskie Wakacje cz. 2

Czy wiecie, ile rzeczy można zrobić w 40 godzin? Jak sobie pomyślę, że zdarzają mi się weekendy, kiedy w soboty ogarniam siebie i mieszkanie do południa, potem pół dnia na zakupach w markecie, drugie pół w kuchni, a potem wyczekiwanie na wieczór, żeby sobie obejrzeć jakiś dobry film i a) albo nie ma nic w telewizji albo b) jest, ale córcia woli nie spać i z kina domowego nici, a niedziela mija na narzekaniu, że jutro już do pracy, to aż nie chce mi się wierzyć we własną głupotę. 40 godzin w weekend 26/27 lipca wykorzystaliśmy na 100 procent! Jak nie lepiej.

Wyjechaliśmy z Elbląga w sobotę przed siódmą rano - powiedzmy 6.45. Między 10. a 11. byliśmy już w pierwszym punkcie naszej podróży - Biskupinie, na terenie Muzeum Archeologicznego. I co ja mam wam napisać?  To trzeba zobaczyć!

Poprzednie punkty z moich Wielkich Literacko-Słowiańskich wakacji  możecie zobaczyć tutaj

4. W odwiedzinach u Światowida 
Na terenie skansenu można zobaczyć rekonstrukcje budowli z różnych okresów od osady łużyckiej (XVII w. p. n. e.) do chaty pałuckiej z XVIII wieku. Nie muszę jednak nikomu mówić, że mnie najbardziej zainteresowało to, co słowiańskie...
Np. słowiańska wioska służebna, w której to rzemieślnicy wykonywali najróżniejsze przedmioty dla grodu. Tu odwiedziliśmy chatę mincerza (rzemieślnik bijący monety) i chatę Barda, który był bardzo miły i zagrał specjalnie dla nas.









Odwiedziliśmy też Zagrodę Wisza, gdzie kręcono sceny do Starej Baśni.




Jako scenerię w filmie wykorzystano też osadę łużycką - która była grodem Popiela. A ja tam strzelałam z łuku. Trafiłam w niebieskie pole, tuż obok środka. Nawet pan, który mnie instruował był zdziwiony, że pierwszy strzał był taki dobry. Widać mam to we krwi... ;)

Już osiemset lat lat p.ne. znane były drzwi obrotowe, a nam się wydaje, że to taka nowoczesność. Phi!


Natomiast już przy wyjściu spotkałam... samego Światowida! A przynajmniej jego figurę. Nie jestem w stanie opisać mojego podekscytowania.




5. Nasze gniazdo - wizyta w Gnieźnie


Z Biskupina udaliśmy się do Gniezna, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg, i gdzie zaplanowaliśmy zwiedzić Muzeum Początków Państwa Polskiego. Placówka zaprasza zwiedzających na trójwymiarową wystawę, składającą się z trzech filmów w 3D. Każdy dotyczy innego tematu i wyświetlany jest w innej sali, w której można podziwiać inne eksponaty. Bardzo atrakcyjny pomysł na zwiedzanie, na pewno nie jest nudno, ale jak dla mnie trochę mało było czasu na podziwianie eksponatów w gablotach -  światło gasło automatycznie po 8 minutach - ledwo zobaczyłam artefakty, a miałam jeszcze tyle pytań do kustoszek. Oczywiście na moją prośbę, zapalały światło i udzielały odpowiedzi na nużące mnie pytania. Mam nadzieję, że pozostali zwiedzający nie byli źli. Pamiątkowe zdjęcie, wykonane w muzeum przez współzwiedzającego. Szkoda tylko, że trochę nas uciął...


Zapytałam też o pogańską świątynię która miała znajdować się w podziemiach dzisiejszej katedry - pojechaliśmy tam, ale było już za późno na zwiedzanie :) Ale, ale. Nie ma tego złego.... Jadąc do Gniezna nie miałam pojęcia, że właśnie z 26 na 27 lipca miała tam miejsce coroczna impreza pn. Koronacja Królewska i Wzgórze Lecha zamieniło się w prawdziwą wioskę słowiańską:


Lech, Czech i Rus :)

6. Sława Drużynie Warcian z Lądu

I tak przechadzałam się pomiędzy namiotami Słowian aż trafiłam na Drużynę Warcian z Lądu. Podeszłam do nich z prośbą o zrobienie sobie z nimi zdjęcia. A wywiązała się sympatyczna pogawędka. Do fotki pożyczyli mi  nawet słowiański fartuszek :) I tak od słowa do słowa wygadałam się, że napisałam "Potomków..."-  oczywiście dałam im egzemplarz  w prezencie. Wzięłam kilka na taką okazję :) Warcianie z kolei podarowali mi zakładki (opiszę je w gadżetach mola książkowego). To było świetne spotkanie, dziękuję Warcianie. Sława!


7. Koronacja Bolesława Chrobrego - pokaz multimedialny

Na koniec dnia odbyło się wydarzenie multimedialne - koncert muzyki elektronicznej i pokaz świateł. Hmmm, gdybym miała napisać recenzję, to nie byłaby zbyt pochlebna, dlatego sobie daruję.


Wysiedzieliśmy tam niemal godzinę w nadziei, że będzie lepiej, ale.. poza tym byliśmy bardzo zmęczeni, a przecież kolejne atrakcje czekały na nas w niedzielę.
Padliśmy natychmiast. W niedzielę byliśmy m.in. w Ostrowie Lednickim, gdzie wedle wszelkiego prawdopodobieństwa doszło do chrztu Polski. Ale o tym w kolejnej części...

A pierwsza, przypominam - tutaj


2 komentarze:

  1. Warcianie też dziękuję i pozdrawiają serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze kiedyś się spotkamy :) Sława!
      /Pozdrawiam, Szufladopółka

      Usuń