Kopernik to stary piernik

Najwyższy czas, by opisać, co robiłam w weekend tydzień temu...
Jak już wspominałam tutaj, lubimy czasem z mężem wykorzystać weekend, kiedy dłuższe wakacje nie są nam pisane. W tym roku celem naszej ekspresowej wycieczki miały być Toruń i Golub-Dobrzyń. Wypad miał odbyć się na początku lipca, nawet już wyruszyliśmy w drogę, ale nasz samochód stwierdził, że się popsuje. Dojechaliśmy wtedy do Osady Jeziornej pomiędzy Malborkiem a Tczewem, gdzie na łonie natury pozbyliśmy się negatywnych emocji. Zostaliśmy tam na noc i mieliśmy dzięki temu nieplanowane wakacje. Ale Toruń musieliśmy nadrobić.

Udało się w pierwszy weekend sierpnia. Miejsc do odwiedzenia było mnóstwo, a czasu naprawdę mało, tym bardziej, że tym razem mieliśmy tylko sobotę. A więc grunt to organizacja. Kopernik stoi sobie na samym środku starówki, więc spokojnie udało się go odwiedzić i wykonać pamiątkową fotkę.






Ale Toruń to przede wszystkim miasto Piernika. Musieliśmy więc odwiedzić Żywe Muzeum Piernika, gdzie Wiedźma Korzenna i Mistrz Piernikarum zapoznali nas z tajemnicą pieczenia pierników. Poznaliśmy ich skład i sposób przygotowania. Przepisu nie mogę wam jednak zdradzić, bo składaliśmy przysięgę, że nie zdradzimy nikomu tajemnej receptury pod groźbą pypcia na języku. Kto, jak kto, ale ja w czarodziejskie uroki wierzę, więc narażać się nie będę.





Powiem tylko, że pracownicy muzeum naprawdę wiedzą jak to się robi. Warsztaty piernikowe są interaktywne, zwiedzający są proszeni o dodawanie składników czy mieszanie i zagniatanie ciasta, by potem każdy mógł sam zrobić sobie swojego piernika. Ubaw zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Łucja, fanka pierników była zachwycona, że sama przygotowała swoje ulubione ciasteczko i jeszcze dostała List Wyuczony, zaświadczający jej umiejętności. Miała też okazję wyglancować, czyli ozdobić lukrem piernik. Była w niebowzięta.












Dodatkowo dawne stroje, staropolski (i cięty) język prowadzących sprawiły, że wspominam wizytę w Żywym Muzeum Piernika naprawdę magicznie.

A potem? Natchniona wpisem Sisters92 zaproponowałam mężowi i córci wizytę w Domu Legend Toruńskich (marketingowo i ideologicznie połączone z Muzeum Żywego Piernika :))
Tam było jeszcze bardziej interaktywnie, do opowiadania i przedstawiania w formie teatrzyku historii miasta oprowadzające zapraszały zwiedzających. To oni wcielają się w króla, mieszczan, czarownice, legendarne postaci itp. To bardzo przystępna forma przyswajania wiedzy o nowym miejsce, szczególnie dla dzieci, ale podobnie jak w Muzeum Piernika, przewodnicy potrafią między wierszami wrzucić aluzje zrozumiałe raczej dla starszego turysty.
Wszystko fajnie, tylko mój  mąż chyba wpadł tym paniom w oko, bo ciągle zapraszały go do udziału w scenkach. A gdy jedna zamknęła go w klatce, zaczęłam się niepokoić nie na żarty ;)

Tak czy siak to dobre miejsce na początek. Jeśli macie zamiar zwiedzać Toruń, to tu w zabawny sposób dowiecie się co, gdzie, kiedy i dlaczego.

Tu gorzej z fotkami, bo ciemno tam było, a ja jak wiecie ani aparatu ani umiejętności... :) Dlatego odsyłam na ich FP

Poza spacerem po starówce i obowiązkowymi lodami, udało nam się jeszcze podejść do Krzywej Wieży, by sprawdzić swoje sumienie... Ponoć ten, kto ma je czyste, potrafi przylgnąć do niej od stóp do głów, wystawić ręce do przodu i się nie przewrócić. Cóż Wam mogę powiedzieć, mnie na pewno przeciążył brzuch ;) No dobra, nie oszukujmy się. Przecież jestem czarownicą, nie mogę być grzeczna :)



No i ruszyliśmy na Golub-Dobrzyń. Ale ten opiszę w osobnym poście.

7 komentarzy:

  1. Wspaniałe miejsce. Bardzo polecamy też Dom Legend Toruńskich w Toruniu oraz Rogalowe Muzeum Poznania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis brzmi naprawdę zachęcająco:)

    OdpowiedzUsuń
  3. dawno nie byłem, wypadałoby odwiedzić;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Toruń to miejsce moich studiów. Mile je wspominam. Ale najbardziej tęsknię za takim małym antykwariatem na ulicy Żeglarskiej. Jeśli chodzi o pierniki to w pamięci na wieki pozostanie mi takie przedstawienie lalkowe o historii piernika, na które poszliśmy w ramach zajęć z metodologii.
    A pod Mikusiem K spotykali się randkowicze. Stały punkt kontaktowy....

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie byłam w Toruniu, a tylko w Remborku, rodzinnym mieście Kopernika. Ale kiedyś z pewnością wybiorę się zjeść piernika <|;^*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że nigdy nie byłam w Toruniu. Ale również pod wpływem wpisu Sisters92 mam w planach odwiedzić to miasto.

    OdpowiedzUsuń
  7. Toruń jest pierwszym z miejsc na mojej liście do odwiedzenia, szczególnie, że chciałabym tam studiować. Dom Legend Toruńskich na pewno odwiedzę, zachęciłaś mnie ;3

    OdpowiedzUsuń