Świąteczne prezenty - chwalę się!

Wypadałoby jeszcze w tym roku pokazać świąteczne prezenty, co? W czasie około świątecznym całkiem nie po drodze było mi do komputera, a telefon znów się na mnie obraził, ale niech sobie technologia nie myśli, że mnie powstrzyma przed chwaleniem się :) Zatem szybki post.

Pierwszy prezent dotarł do mnie już w połowie grudnia. Paczka od Agnieszki, którą otrzymałam w ramach Świątecznej Wymiany u Królowej Moli - tu link do posta z podsumowaniem. Agnieszka uszczęśliwiła mnie dwoma książkami (dorzucając w gratisie broszury, zapowiedzi i zakładki), dostałam też kubek, świeczkę oraz pyszności: piernik, dwie herbaty, cappuccino i inne słodkości) oraz plecionego aniołka, cudeńko. I śliczne podziękowania za to, że tak pięknie je zapakowałaś, Agnieszko. Jestem pod wrażeniem.




A co dostałam na święta? Chyba byłam grzeczna, bo choinką znalazłam prawdziwy zestaw mola książkowego. Ilu Mikołajów, tyle molowych prezentów.

Święty Mikołaj  w postaci mojego Męża, bardzo mnie w tym roku uszczęśliwił. Podarował mi coś, o czym, jak mi się wydaje, marzy każdy mól książkowy - własny ex libris (ekslibris), imienne oznakowanie książek - o tym lada dzień osoby post z cyklu Gadżety mola książkowego.



Siostra pożyczywszy wcześniej ode mnie "Narodziny Gubernatora", i która przekonała mnie, jak pisałam w recenzji (klik), do The Walking Dead uznała, że dobrze byłoby zaopatrzyć mnie w kontynuację. Co racja, to racja. Jak były narodziny to czas na "Upadek Gubernatora".

Książki same się ze sklepu czy też biblioteki nie wyniosą. Potrzebują do tego torby, najlepiej w koty. Najlepiej hand made. Od mamusi.

A jak czytać to w towarzystwie kawy, herbaty lub czekolady, wiadomo. Kubek musi być. W prezencie od nastoletniej siostrzenicy. Taka kochana <3 To Julia, z którą byłam na nocnej premierze ostatniej części Harrego Pottera (klik).




Znalazły się też słodkości (do podjadania przy czytaniu) i  kieszonkowe (od rodziców męża ;)), więc zapewne zostanie spożytkowane na coś co powiększy ten zestaw. Jakiś cudny terminarz mi się marzy... :)   A i czapka (też od mamy). To pewnie na czytanie na powietrzu w ramach WOLUMINÓW (klik), żebym się nie rozchorowała ;)


Dziękuję ślicznie moim Kochanym Mikołajom! 

A Wy? Co tam dostaliście? Pochwalcie się, możecie nawet wrzucić linki do prezentowych postów.

7 komentarzy:

  1. Niestety, ja jak sobie sam nie kupię, to nikt nie poratuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To lipa... A może po prostu byłeś niegrzeczny? ;)

      Usuń
    2. Ja też byłam grzeczna i nie dostałam.....
      Taki los.

      Świetne prezenty, ale naj, naj, jest expibris. W sklepie z pieczątkami go zamawiał, czy dłubał w drewnie? Bo bym tez taki chciała.

      Usuń
    3. Izabela - właśnie opublikowałam post wyłącznie na temat pieczątki, zerknij, mam nadzieję, że znajdziesz odpowiedź :) PS: Tak, wiem, że naj naj. Sama oszalałam z radości, choć wcale nie była to niespodzianka. Czasem trzeba pokazać palcem, to rada też dla Czytalskiego. Widzicie, jak się opłaca ;)

      Usuń
  2. Ja mam wrażenie że co święta coraz lepsze rzeczy dostaję. W tym roku sesja i fotoksiążka :)

    OdpowiedzUsuń