To, co czytam: Zapomniany "Pensjonat" - Piotr Paziński (1/2017)

Jakie są wasze wspomnienia z dzieciństwa? Widzicie je wyraźnie czy ledwo docierają do was zza mgły? Macie teraz przed oczami wspólne pieczenie pierniczków z mamą czy rodzinne wakacje nad morzem? Jak byście je opowiedzieli, by teraz mając cały ten bagaż doświadczeń dorosłego człowieka, nie wydać się śmiesznym, a jednak uszanować dziecięcą niewinność (naiwność)?


Bohater książki Pazińskiego, a mógłby być nim (jest?) sam autor to przedstawiciel trzeciego pokolenia polskich Żydów. Po latach wraca do miejsca, gdzie jako dziecko przyjeżdżał na wakacje - żydowskiego pensjonatu. W książce to pensjonat widmo - bez konkretnej nazwy, miejsca na mapie, zamieszkały przez duchy przeszłości.

"Jak już człowiek jest tym Żydem, to chce posiedzieć wśród swoich"  s.31

Młody mężczyzna odwiedzając miejsce, którego dawniej był stałym bywalcem doświadcza swoistego syndromu emigranta, który wraca do kraju po kilku latach nieobecności. Czuje się już nie u siebie i jeszcze nie jak w domu. Dlatego cofa się w czasie, każde wyjście z pokoju czy spacer po ogrodzie to podróż w przeszłość. Wspomnienia mieszają się z rzeczywistością - raz idzie pustym korytarzem, by już za chwilę usiąść w zatłoczonej jadalni pełnej ludzi. Ludzi, których dziś nie ma ani w pensjonacie, ani wśród żywych.

Listy pisane piórem, krojem, jakim nikt dzisiaj nie pisze. Kto je teraz przeczyta? s.24

I mimo że narracja przybiera formę wspomnień, a tematem są Żydzi, nie jest to książka historyczna czy wstrząsająca powieść o martyrologii narodu żydowskiego. Oczywiście nie brakuje w niej nawiązań do wojny, ale zdecydowanie nie jest to lament nad ich losem. Jest historia Żydów, ale częściej ta starożytna niż wojenna. Są głębokie przemyślenia, jest refleksyjnie, bywa melancholijnie, ale autor używa też ironii, cechuje się dystansem.
Nie będę czarować, nie jest to szczególnie znana mi tematyka. Wiem, tyle co ze szkoły i przekazów medialnych. Ale to wcale nie przeszkadza w odbiorze tej książki, bo dla mnie bohaterem "Pensjonatu" nie jest ani owy młody mężczyzna, ani nawet naród żydowski, nie jego, i nie ich historia, ale przeszłość w ogóle. Jako odrębny byt. To powieść o przemijaniu, o starzeniu się, o tym jak potrafimy się z tym (bądź nie) pogodzić i jakie lekcje z przeszłości umiemy pobrać.

Czego tak naprawdę szukał bohater Pensjonatu i czy to znalazł, dowiecie się czytając książkę, którą serdecznie polecam. Mogę jednak powiedzieć, co w nim znalazłam ja. Prawo do wspomnień.
Marek Grechuta śpiewał, że "ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy" - zgadzam się z tym. Ciągłe rozpamiętywanie dawnych "lepszych" czasów, rozdrapywanie starych starych ran, życie przeszłością, nostalgia czy obrażanie się na rzeczywistość lub zaprzeczanie jej, bo "kiedyś tak nie było" nie jest korzystne ani dla otoczenia, ani dla nas samych, dla naszej kondycji psychicznej, funkcjonowania tu i teraz. Można jednak wystrzegając  się tego, uszanować przeszłość, czerpać z niej to, co najlepsze.

"Zawsze kiedyś bywało lepiej. Tak jest ten świat urządzony" s.28

Poza tym, nie ma się co oszukiwać, to kim jesteśmy dzisiaj, wynika z tego, co wydarzyło się w naszej przeszłości. Można wyznawać zasadę, że trzeba iść do przodu, ale ta nowa ścieżka, którą idziemy zbudowana jest przecież z naszych doświadczeń (to gentelmeńska nazwa błędów ;))
Znajdźmy balans. Szanujmy przeszłość, pamiętając przy tym, że nie mamy już na nią wpływu. Dokładnie odwrotnie jest z tym, co jest przed nami. Możemy kreować przyszłość, czerpiąc z własnych doświadczeń. Wracajmy do tego, co było, jeśli mamy taką potrzebę. Tylko nie zatraćmy się w tym. Takie, osobiste, przesłanie wczytałam między wierszami książki Piotra Pazińskiego.  Zachęcam do lektury "Pensjonatu" byście odkryli własne.

Mogłabym skończyć na tej puencie, ale muszę jeszcze napisać o stylu autora.  Piękna proza poetycka, wzruszająca, inteligentna i zabawna jednocześnie. Najczęściej piszę, że to fabuła i temat książki wbiły mnie w fotel, tym razem był to język. Co zdanie to lepsze, co zaznaczyłam sobie fragment, by zacytować go na blogu, to pojawiał się kolejny, lepszy, piękniejszy.
"Pensjonat" to literatura artystyczna, sztuka słowa, magia.



Ocena tradycyjna: 8/10
Moja ocena: wyższa półka

***

"Pensjonat" został nagrodzony Paszportem Polityki w 2009 roku oraz Nagrodą Literacką Unii Europejskiej 2012.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Nisza 



To druga książka Wydawnictwa Nisza jaką czytałam, poprzednią były "Sztuczki" Joanny Lech  (recenzja - klik). Już wiem, że to mocne, wymagające książki, dlatego muszę je sobie odpowiednio dozować. Jedna z "Niszy", kilka innych. Następna w kolejce jest książka Jarka Westermarka, pt. "Opowiadania, które napisałem". I już nie mogę się doczekać.

5 komentarzy:

  1. Już wiem, jaka książka będzie mi towarzyszyła podczas urlopu:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie opisane, aż chce się przeczytać :)!

    OdpowiedzUsuń
  3. O ciekawe! Znasz może Solo Rany Dasgupty? Może nie tak piękne, ale też o przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ale aż sobie wygooglowałam ;) i zapowiada się interesująco.

      Usuń
  4. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń