To, co czytam: Mistrz i Małgorzata, Michaił Bułhakow

Kilka dni temu, jako zdeklarowana książkowa gadżeciara chwaliłam się nowymi kolczykami w kształcie książki. Tej książki. Oczywiście fakt, że znalazłam je będąc właśnie w trakcie lektury uznałam za znak. Nie wiem jaki i czego, ale jakiś przecież musiał być. Pisałam, też że za mało u mnie klasyki i trzeba to nadrobić, że szykuję recenzję. A teraz wpatruję się w panel oraz migający kursor i zastanawiam, czy będę w stanie to zrobić.

 Zrozumcie, że język może ukryć prawdę, ale oczy - nigdy! s. 177


Pomysł na recenzję zmieniał mi się po kolejnej przeczytanej stronie, szybko zorientowałam się też, że nie zamieszczę w niej wszystkich cytatów, które zrobiły na mnie wrażenie. Na przykład to może być moje motto:

"Jestem wiedźmą i bardzo się z tego cieszę" s. 384 

Może zmieściłabym się, gdybym chciała utworzyć kalendarz z cytatem na każdy dzień? No i jak zrecenzować książkę, o której wszystko zostało już powiedziane? Jak wyrazić swoje zdanie, skoro już jest jedyne słuszne? Nie, spokojnie, nie próbuję być na siłę kontrowersyjna i powiedzieć, że nie wiem, czym się wszyscy zachwycają, że gniot; ewentualnie, że "całkiem spoko, ale bez przesady". Tylko, kto przeczyta kolejną recenzję - zachwyt? Dlatego skupię się na dwóch rzeczach, które zajmują moje myśli po lekturze. Dwóch rzeczach, za które ja (kolejna czytelniczka) pokochałam tę książkę. I od razu zapowiadam, że będzie to nieco inna recenzja niż zwykle.

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła,

 

mówi stare przysłowie. I wszystko już wiem. Zastawiałam się, co takiego jest w tej książce, że drżącymi z niecierpliwości palcami przerzucałam kolejne strony? Tym, co podtrzymuje fabułę i zatrzymuje czytelnika może być np. chęć rozwiązania zagadki kryminalnej czy nadzieja, na "żyli długo i szczęśliwie". To wątki, przez które nie chcemy odłożyć książki. Czy były obecne w "Mistrzu i Małgorzacie"? Poniekąd. Ale takie wątki bywają przewidywalne. O tej książce można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że była przewidywalna. Po prostu Bułhakow zawarł pakt z diabłem. Podpisał cyrograf jak nic. Szatan powiedział mu "Weź napisz o mnie, czytelnika będzie zżerała ciekawość (więc dasz mi potencjalne dusze do piekła ;)) a twoją książkę będą nazywać arcydziełem". Ale jak to diabeł, trochę go wykiwał. Autor sukcesu się nie doczekał...

Druga rzecz to styl

I znowu chodzi mi po głowie ten szatan. Dzisiejsi twórcy otwarcie mówią, że wena to ściema, a pisanie to rzemiosło. Ale wciąż pojawiają się głosy o natchnieniu czy muzie, nie wspominając o Duchu Świętym, który, jakby nie było, przyczynił się do powstania największego bestsellera świata, Biblii.
Ta książka napisana jest tak świetnie, że Bułhakow na pewno skorzystał z pomocy jakiegoś szepczącego mu go ucha głosu i bynajmniej nie była to biała gołębica. Prędzej czarny kot. Można się upierać, że jest taka dobra, bo pisał ją przez kilkanaście lat i szlifował jak diamencik. Ale ja tam swoje wiem. Ten styl jest po prostu jedyny w swoim rodzaju (tak wiem, to błąd), wyjątkowy. Czytając miałam wrażenie, że niesie mnie jakaś niewidzialna siła (nieczysta za ciekawość - prosto do piekła, zapewne). Z jednej strony było poetycko - z drugiej prosto, zrozumiale. Z jednej strony zabawnie, z drugiej ambitnie.

 "Ach messer, moja żona, gdybym ją tylko miał, dwadzieścia razy mogła zostać wdową" 
s.380


Dzieło Bułhakowa to przykład powieści w powieści. Tę drugą stanowi powieść o Poncjuszu Piłacie, tworzona przez tytułowego mistrza. W moim odczuciu zabieg ten jest dużo głębszy. Czasami miałam wrażenie, że każdy akapit, ba! czasem nawet zdanie stanowiło osobną historię, zamkniętą całość. W tak krótką formę autorowi udało się wpleść wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Stąd mój problem w wyborze cytatów - zdania były tak piękne, okrągłe, poetyckie, wymowne (brakuje mi komplementów). Całej książki nie skopiuję. A te dialogi...? Palce lizać!

"- Nie podobają się panu moje wiersze? - spytał zaciekawiony Iwan.
- Strasznie mi się nie podobają.
- A które z nich pan czytał?
- Nie czytałem żadnych pańskich wierszy! - nerwowo wykrzyknął przybysz.
-Więc dlaczego pan tak mówi?
- Cóż w tym dziwnego? - odpowiedział gość. - Albo to nie czytałem innych wierszy?"
s. 140 



Źródło: http://www.wachamksiazki.pl/obrazek/5218/mistrz-i-malgorzata

To są właśnie dwie rzeczy, za które ja pokochałam "Mistrza i Małgorzatę": nieprzewidywalna, surrealistyczna fabuła i piękny styl. Ale w książkach szukam też wartości, przesłań, podtekstów. A tych tutaj jest od zatrzęsienia. Wytykanie ludzkich przywar, w tym obłudy, pazerności, egoizmu (zarówno u władz, jak i obywateli) naprawdę udało się Bułhakowi. O tym, że zrobił to należycie, świadczy choćby fakt, że publikacja jego książki była wielokrotnie blokowana przez cenzurę.

Lubię siedzieć nisko (…) upadek nie jest wówczas tak niebezpieczny. s. 217

A czy żyli długo i szczęśliwie? Kto czytał ten wie, a tym którzy dotąd nie spotkali się z Wolandem i jego świtą, oraz Małgorzatą i Mistrzem tego nie zrobię i nie zdradzę. Bo tę książkę naprawdę warto przeczytać. Samemu. Od początku do końca. I pewnie więcej niż jeden raz.

Ocena tradycyjna: 10/10
Moja ocena: wyższa półka


Cytaty i numery stron do nich pochodzą z tego wydania:









8 komentarzy:

  1. Świetna recenzja! Zostaję tu na dłużej! Wstyd się przyznać, ale "Mistrza i Małgorzaty" nie znam. Zaczełam czytać tą książkę, dobrnęłąm nawet całkiem daleko, ale w pewnym momencie po prostu ją porzuciłam. Zupełnie się nie wciągnęłam, ale sądzę, że to nie był odpowiedni moment na Bułhakova. Musze dać jej drugą szansę. Strasznie podoba mi się Twoja teoria, ze autor zawarł pakt z diabłem, który powiedział mu "Weź Ty napisz o mnie, będzie super! Ludzie oszaleją" ... To cholernie prawdopodobne. Dzięki za recenzję, w 100% przekonała mnie, żeby jeszcze raz sięgnąć po klasykę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam pewnie dwa lub trzy razy w różnym okresie życia. Ostatnio widziałam świetny spektakl, bardzo fajny i pociągający jak i książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna z książek mojego życia. Co zaskakujące za każdym razem gdy ją czytam mam o niej zupełnie inne zdanie. Na pewno jest to pozycja która warto poznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile razy do niej powracam, zawsze odnajduję coś do nowej interpretacji, doświadczenie życiowe przekłada się na odbiór książki. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie mój numer jestem pośród literatury. Za każdym razem, gdy do niej wracam odkrywam coś innego :)
    Tak jest, u mnie tez książka życia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobra recenzja! Ja niestety odbiłem się od "Mistrza i Małgorzaty" bardzo szybko. Nie podeszła mi lektura tej pozycji w liceum, ale może teraz podeszłaby mi o wiele lepiej? Musiałbym sprawdzić, bo to tak już jest, żę jak trzeba coś przeczytać w tydzień, to człowiekowi w szkole się nie chce. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę tobie też podobała się ta cudowna książka! masz rację zdecydowanie 10/10! ja na swoim blogu też niedawno recenzowałam " Mistrza I Małgorzatę "...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam, czytałam. Podobno człowiek zmienia się co jakiś czas. Kiedyś uwielbiałam wracać do przeczytanych książek. Potem nie znosiłam. A teraz znowu mnie ciągnie do tytułów które już poznałam - zwłaszcza po takich tekstach, jak ten. ;)

    OdpowiedzUsuń