To, co czytam: Zabij mnie, tato, Stefan Darda

 Stefana Dardę uwielbiam, co często powtarzam na blogu, w komentarzach i książkowych grupach na fejsie (na jednej z nich wygrałam omawianą właśnie książkę). Szczególnie uaktywniam się, gdy pojawia się temat (nie)czytania polskich autorów. Przytaczam wtedy historię, że od "Domu na Wyrębach" zaczęło mnie ciągnąć do rodzimych twórców. Teraz czytam ich  chyba nawet częściej niż zagranicznych.




Wracając do autora - wiecie, to trochę taki polski Stephen King i z gatunku, i z imienia ;)  Uwielbiam literaturę grozy, więc mam za sobą wszystkie książki Stefana Dardy, od wspomnianego Domu na Wyrębach poprzez cykl Czarny Wygon po opowiadania "Opowiem co mroczną historie". W końcu przyszło mi przeczytać "Zabij mnie Tato". Z tą książką jest jednak jedno ale. To nie jest groza. I nie wiem, czy to dobrze.




Fabuła:

Rok 2015, centralna Polska. Trzynastoletnia Wiktoria wraz z dwiema młodszymi siostrami wraca ze szkoły. Dwieście metrów od domu spotyka znajomych, dziewczynki idą dalej same, lecz nie docierają do celu. Niedługo potem przyjaciel zrozpaczonej rodziny, emerytowany policjant, korzystając z nieformalnych informacji, dowiaduje się, że zwolniony z więzienia psychopatyczny zabójca zniknął i nie wiadomo, gdzie przebywa. Ani „ustawa o bestiach”, ani dyskretna obserwacja policji nie okazały się skuteczne. Kolejne zdarzenia świadczą o tym, że te dwie sprawy mogą się ze sobą łączyć.
Tymczasem nękana wyrzutami sumienia nastolatka jest bliska obłędu. Jej rodzice obawiają się, że może targnąć się na własne życie, a działania organów państwowych okazują się całkowicie nieskuteczne.


źródło: strona autora

Opinia

"Zauważyłeś, że każdy dom pachnie inaczej? (...) Tak się właśnie zastanawiam, czy tutaj też będzie pachniało inaczej, jeśli one nie wrócą.  s.9-10.

Stefan Darda ma umiejętność budowania nastroju, potrafi sprawić, że czytelnik poczuje ciarki na plecach lub zimny oddech na karku. Pozwala mu wędrować w głąb bohatera i czuć to, co on. Takie doświadczenia pamiętam z poprzednich książek autora, i w tym przypadku czułam to samo. Czułam strach, smutek, bezradność. Złość, wstręt i jeszcze raz bezradność. Darda jest wirtuozem naszych emocji. Tego nie można mu odmówić.

Jednak, jeśli mam oceniać "Zabij mnie tato" jako książkę sensacyjną, to wypada średnio. Fabuła rozwija się bardzo powoli, żadnych spektakularnych scen, fascynujących zwrotów akcji. Zabrakło też złożonych bohaterów, żaden nie był wykreowany tak, że chciałby się rzucić wszystko i zacząć studiować psychologię. Momentami nuda, rzekłabym nawet. Mimo pierwszoosobowej narracji w czasie teraźniejszym. Zazwyczaj dodaje ona dynamizmu. Tu nie. Lepiej natomiast ma się sprawa przedstawienia obrazu małej społeczności, ale w tym autor jest całkiem dobry nie od dziś. Przedstawił wszystkie sposoby myślenia: było wścibstwo i znieczulica, były złośliwość i współczucie. Oraz to wstydliwe uczucie ulgi: jak dobrze, że to nie spotkało nas....

"Małomiasteczkowy, wieloosobowy organizm na podstawie posiadanych przez siebie i łatwo i łatwo przyswajalnych danych wydał werdykt" s.130

Główny bohater, emerytowany policjant, sprawiał wrażenie dobrego człowieka. Szczególnie podobał mi się motyw męskiej przyjaźni między nim, a Kamilem, ojcem zaginionych dziewczynek, czy z lokalnym policjantem, Mamajem. Mniej sympatii zdobył za rozwiązanie spraw osobistych, a już na pewno zawiódł w kwestii zaangażowania w sprawę. Nie, że nie robił nic. Ale jak na byłego glinę, bywał irytująco bierny, niewtajemniczony.
Nie wiem, może jestem nieobiektywna, ale nie potrafię się przekonać do nowego, sensacyjnego Dardy. Nie znalazłam w tej książce nic, czym wyróżniałaby się spośród książek w tym gatunku, dostrzegłam natomiast pewne braki.

Duży plus za nawiązania do wydarzeń w świecie rzeczywistym - ustawa o bestiach czy child alert, to wątki, które podpowiadają, że powinnam napisać kolejny punkt z cyklu "Trzy fakty z książki".
Dobrze też wypada obraz małej społeczności, ale w tym autor jest całkiem dobry

"Świrów nie brakuje" s. 366

Podsumowując: Za emocje, odniesienie się do realiów i ukazanie męskiej relacji przyjacielskiej plusy, minusy za - ujmę to jednym sformułowaniem - brak czytania na wdechu. Panie Stefanie, spróbował Pan nowego gatunku, i słusznie. Warto stawiać sobie poprzeczki. Ale z drugiej, dobrze pielęgnować to, co robi się już bardzo dobrze.
I coś mi się wydaje, że autor sam się stęsknił za lękiem, mrokiem i gęsią skórką. W końcu właśnie wychodzi "Nowy dom na Wyrębach". Już nie mogę się doczekać lektury.

Ocena tradycyjna: 6/10
Moja ocena: półka

Tytuł: Zabij mnie, tato
Autor: Stefan Darda
Wydawnictwo: Videograf SA
Liczba stron: 374 (wersja kieszonkowa)


4 komentarze:

  1. Wiele dobrego słyszałam już na temat twórczości Autora, więc z pewnością skuszę się na przeczytanie choćby jednej Jego powieści. Lubię takie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokochałam Dardę za jego Czarny Wygon :) Mam nawet swój egzemplarz z autografem autora :) Zabij mnie tato wciąż czeka u mnie na czytniku na swoją kolej, ale ponieważ jest to zupełnie inny klimat niż ten w czarnym wygonie, jakoś nie mogę po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z polskich autorów, ostatnio bardzo przypadł mi do gustu Remigiusz Mróz. Czytając Twoją recenzję wiem, że Darda będzie kolejnym ulubionym pisarzem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi ciekawie i niebanalnie. Przeczytam na pewno! :)

    OdpowiedzUsuń