To, co czytam: Ludzka przystań, John Ajvide Lindqvist

"Nagle dotarł do niego pewien zapach. Najpierw nie potrafił powiedzieć co to było, ale poczuł, że nabiera powietrza w płuca i oddycha tak głęboko, że oczy zaszły mu łzami (...) zapach pochodził od nabrzeża i był zapachem morza..." 
s.87



Morze. Wołało mnie od zawsze. Najgłośniej, gdy wracałam wodolotem z jednodniowych wycieczek do Krynicy Morskiej. Jeszcze kiedy przybijaliśmy do brzegu Bulwaru Zygmunta Augusta w Elblągu, słyszałam za sobą krzyk fal. Pytały, kiedy wrócę.

Wiecie, że powyższe zdania pochodzą z mojego innego wpisu? Wpisu, którego jeszcze nie opublikowałam, bo czeka na pewną specjalną okazję. Dlatego, kiedy czytałam "Ludzką przystań" i trafiłam na poniższy cytat, naprawdę przeszły mnie ciarki.

 Nigdy nie słyszałeś morza? Nie słyszałeś jak woła? s. 289


Bo morze w książce Johna Ajvide Lindqvista nie jest takim, za którym tęskniłam od wakacji do wakacji. Jest mroczne, mściwe i złe. I wszechmoce. 



Morze to mój żywioł, obok burzy najpiękniejsze i najpotężniejsze zjawisko natury. Za każdym razem, kiedy staję u szczytu plaży, a moim oczom ukazuje się widok niekończącego się granatu, to czuję i zachwyt, i respekt. Z jednej strony ogarnia mnie błogość, z drugiej zdaję sobie sprawę, jaka jestem mała... 

Morze, nad którym leżała książkowa wyspa Domaro wzbudzało u jej mieszkańców jeszcze silniejsze odczucia. Trudno powiedzieć do końca czy to był szczery podziw i szacunek czy jedynie lęk przed jego gniewem.


"Tatusiu, co to jest? Tam na lodzie?"

Słoneczny zimowy dzień. Anders i jego sześcioletnia córeczka Maja podziwiają ze szczytu latarni morskiej idylliczny krajobraz. Wszędzie dokoła rozciąga się tylko śniegi Anders nie dostrzega tego, co pokazuje mu Maja. Dziewczynka schodzi, żeby przyjrzeć się z bliska temu, co widzi, i... znika. Nikt nie potrafi zrozumieć, co się stało. I nikt nie potrafi wyjaśnić, jak to możliwe, że ślady dziecka na śniegu nagle się urywają. Zrozpaczony ojciec przysięga sobie, że odnajdzie córeczkę

- choćby w piekle... 

opis za wydawcą

To nie prawda. Anders został ze zniknięciem Mai sam, rozpadło się jego małżeństwo z Cecylią, popadł w alkoholizm. Rzeczywiście nikt nie potrafił (nie chciał?) mu pomóc. Ale czy na pewno nikt nie wie, co stało się z dziewczynką? 

Tam, gdzie mała miejscowość, tam są tajemnice, i kiedy w przypływie resztek sił Anders wraca na wyspę i postanawia działać, powoli zaczyna je poznawać. Od samego środka, od samej głębi. Zaczynają dziać się rzeczy, które ciężko wytłumaczyć racjonalnie, jak na przykład to, że ojciec czuje przy sobie obecność córki... Ale zamiast się cieszyć, dopada go uczucie jeszcze większej bezsilności, bo nie wie, nie rozumie, co się dzieje. Alkoholowe majaki mieszają mu się z psychodeliczną rzeczywistością. I nadal nikt nie chce mu pomóc...

"Wiatr zawodził w kominie, Anders się wzdrygnął nagle poczuł się opuszczony. Jak niechciane dziecko rozstawione w lesie. Opuszczone. Jego kruchy domek stał osamotniony, opuszczony na cyplu. Fale morskie docierały coraz wyżej, wyciągając ku niemu swoje macki. Wiatr wdzierał się wszędzie prężąc muskuły, szukając nowych dróg." s.57


Bo wiedzieć mogą tylko rodowici mieszkańcy Domoro, bo tylko oni rozumieją morze i prawa, jakimi się rządzi. Obraz małej społeczności, ściśle przestrzeganych i chronionych przez nią zwyczajów i tajemnic to jeden z mocniejszych punktów tej książki. A autor razem z mieszkańcami ukrywa je nawet przed czytelnikiem. Żeby je odkryć trzeba zajrzeć naprawdę głęboko...

Kolejnym są relacje rodzinne, na różnej płaszczyźnie. Obok bezgranicznej miłości Andersa do córeczki, która jak wszystko w tej książce ma swoje drugie dno, jest osobliwy związek jego babci Anny Grety z Simonem, którego Anders ma się rozumieć traktuje jak dziadka. Gdy przyjeżdża zmierzyć się z demonami przeszłości, babcia dba o to, by wnuk nie chodził głodny, dziadek służy dobrym słowem, ale czy to na pewno wszystko, co mogą dla niego zrobić? Czy silniejsze są więzy rodzinne, czy te które łączą człowieka z morzem?


"Znaczymy mniej niż ziarnko piasku na grzbiecie słonia, jeśli morze będzie miało ochotę, pochłonie nas. Tak po prostu. Morze nie zna granic, jest bezwzględne. Dało nam wszystko i wszystko może nam zabrać." s. 137

Sięgnęłam po tę nią z polecenia, kiedy zapytałam na FB o dobrą grozę, padł ten tytuł. Morze, Skandynawia, groza - czy może być lepiej? Od razu pobiegłam do biblioteki. Historia mnie wciągnęła. Bardzo chciałam wiedzieć jak skończą się losy Andersa i czy odkryje, co stało się z Mają, Było morze(!) tajemnice, intrygujący bohaterowie i świetne nakreślona społeczność, ale jak dla mnie ciut za mało było tego dreszczyku. Brakowało mi uczucia pierwotnego lęku, tego, że podskoczę, gdy ktoś wejdzie do pokoju, gdy czytam.

Ale i tak zdecydowanie polecam zatopić się w lekturze...


"Morze się buntowało. Bałwany parły do przodu w świetle księżyca, pojedyncze krople sięgały szyb okien, które zawodziły złowieszczo pod naciskiem wichury. Stare szyby dawały marną ochronę przed gniewem przyrody. " s.121



Moja ocena: półka 
Ocena tradycyjna: 7/10 




















A teraz wsłuchajcie się w wołanie morza...


 




"Gdy małą łódką wypłyniemy dostatecznie daleko, tak że stracimy z oczu ląd, wtedy zobaczymy morze. Nie jest to przyjemne doświadczenie. Morze jest jak ślepy i niemy bóg, otacza nas ze wszystkich stron i ma nad nami władzę, mimo że zdaje się w ogóle nie wiedzieć o naszym istnieniu" s.137






4 komentarze:

  1. Skoro dla Ciebie było mało grozy, to może dla mnie by się nadało. Ja z kolei nie lubię za dużo mroku w książkach, Kinga czytam ze ściśniętym sercem i żołądkiem ;) Za to tu przemawia do mnie ten zimny, skandynawski i morski klimat - zapiszę sobie i postaram się po nią sięgnąć... zimą :D

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, ja nie przepadam za bardzo za klimatem grozy w książkach, ale fabuła tej pozycji wydaje się mieć w sobie coś zachęcającego! Może kiedyś... :)
    Pozdrawiam! włóczykijka z imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh, tak mało mam teraz czasu na czytanie...

    OdpowiedzUsuń
  4. plaża i książka - super połączenie

    OdpowiedzUsuń