To, co czytam: Dżozef, Jakub Małecki

"Tak obiektywnie, to może i jest to ciekawe, ale żeby nas aż tak wciągało? Tu chyba musi o coś innego chodzić" s.223


Nikt, nigdy nie zmuszał mnie do czytania. Nie było takiej potrzeby. Jeśli jakaś książka była nie do przebrnięcia po prostu ją odkładałam. Tę, chciałabym powiedzieć, także przeczytałam z własnej, nieprzymuszonej woli. A jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że coś trzymało mnie przy niej siłą. Że to nie ja trzymałam ją w rękach, a ona mnie.  I nie puściła, dopóki nie skończyłam.


"Mam na imię Józef! Dżozef!" s.76


Życie dwudziestotrzyletniego absolwenta szkoły zawodowej na warszawskiej Pradze nie jest łatwe. GRZECIO BEDNAR, bo o nim mowa, jednego dnia traci telefon, następnego dnia pracę, a trzeciego trafia ze złamanym nosem do szpitala. 
Tam jego towarzyszami niedoli są biznesmen KURZ, malkontent MARUDA i małomówny wielbiciel  Josepha Conrada - CZWARTY. Czas dłuży się niemiłosiernie, na telewizję brakuje dwuzłotówek, a odwiedziny rzadko należą do przyjemnych. 
Któregoś wieczora CZWARTY zaczyna gorączkować. W malignie dyktuje GRZESIOWI tajemniczą opowieść. Wkrótce szpitala rzeczywistość zamieni się w koszmar klaustrofobika

opis z okładki


To pierwsza książka Jakuba Małeckiego, jaką czytałam, ale już teraz mogę powiedzieć, że autor ma niezwykły dar zatrzymania przy sobie czytelnika. Historia wydawałoby się tak niepozorna, że bardziej się nie da. Dresiarz dostał bęcki i wylądował w szpitalu. Trudno liczyć na jakieś filozoficzne przemyślenia. Trudno wymagać ich od kolesia, którego ulubionym powiedzonkiem jest "niech mnie byk wydyma", a jako swojego guru i wyrocznię stawia jeszcze większego dresiarza od siebie, Cegłę. A jeśli Cegła coś powie, to on się z nim zgadza. Litości. Ha! I już w tym miejscu autor daje Czytelnikowi pierwszego prztyczka nos. Za myślenie stereotypowe.
Ale okryć i efektów wow, jest w tej książce znacznie więcej. I sama nie wiem, co mnie bardziej zachwyciło: pomysł, lekki styl z głębszym przesłaniem, wykorzystanie twórczości Conrada jako tła, powieść w powieści niczym w Mistrzu i Małgorzacie - i obie były tak dobre. Ta książka była jak dobrze skomponowana potrawa, wieloskładnikowa, ale każdy składnik idealnie pasował do siebie i podbijał smak pozostałych. Delicje.

Tajemnicza historia Czwartego wciągała jego współlokatorów bezgranicznie, a czytelnika razem z nimi. Snujący swoją opowieść był bardzo zdeterminowany, musiał ją opowiedzieć, oni musieli jej słuchać, a my musieliśmy przeczytać. Przerwanie w trakcie było niewykonalne. 

"Rozpacz to uczucie, które niszczy falami. Przeżywając jej apogeum, człowiek jest w stanie uodpornić się na moment, zdrętwieć i nie czuć jej aż tak bardzo. Stąd fale - rozpacz składa się z najprostszych czynność, które człowiek musi wykonywać, nieważne jak bardzo by nie chciał. Rozpacz żywi się skojarzeniami, bo wszystko przypomina o stracie." s.270

Małecki nie szczędził bohatera opowieści Czwartego. Naprawdę dostał od życia w kość, jego cierpienie wręcz wylewało się spomiędzy kartek. Dołowanie level hard. Momentami zaczęłam się zastanawiać, co ze mną jest nie tak, że tak bardzo chcę przyglądać się jego cierpieniu. Czy nie ma we mnie jakiś socjopatycznych, względnie sadystycznych pierwiastków. Ale jak już wspomniałam, tej książki nie dało się tak po prostu odłożyć. Wbijała w fotel i nie pozwalała z niego wyjść. Wolę więc trzymać się wersji, że to autor się nade mną znęcał i to on mnie zmuszał do lektury. Wciągał w wir wydarzeń, gnębił tajemnicą, dręczył magią, smagał słowem. Bez dwóch zdań, jestem więc masochistką.
Jakub, rób mi tak jeszcze.

"Są ludzie towarzyscy i tacy, których omija się szerokim łukiem - sami o to proszą. Odludki i mruki. Dziwacy i przezroczyści. Samotnicy. Dziwolągi. Outsiderzy. Wariaci. Są tacy, którym to pasuje: samotność to ich oaza, kryją się w niej, uciekając przez innymi: każdy człowiek to dla nich wredne, rozgrzane ziarnko tej pustyni." s.317


Ocena tradycyjna: 8/10
Moja ocena: wyższa półka



 

9 komentarzy:

  1. Nigdy nie słyszałem o tym autorze, ale książka musi być bardzo interesująca z tego co napisałaś

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam wcześniej ani o książce, ani o autorze, ale brzmi bardzo ciekawie. Chętnie po nią sięgnę. Dodaję do stosiku i zostaję tu na dłużej, bo widzę, że ładne perełki można tu znaleźć. :) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno kojarzysz "Ślady" albo "Dygot" to jego bardziej znane książki i uznane ;) Blogosfera książkowa była nimi zalana. Strasznie mnie kuszą, ale chciałam zacząć od czegoś wcześniejszego. Na dniach wychodzi jego kolejna powieść "Rdza".

      Usuń
  3. Nie wiem, czy bym się w tym odnalazła, ale... jejku, ta koza na okładce jest cudna xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ciekawa jestem czy miałabyś podobne zdanie po lekturze. Dla mnie jest już tylko przerażająca... ;) Polecam książkę, naprawdę :)

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc nigdy nie trafiłam na książkę, która by mnie naprawdę przeraziła xD A obracam się w dość ciężkich klimatach.

      Usuń
    3. Mam na myśli przerażającą w kontekście wstrząsającą, smutną. Nic tu nie straszy ;)

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze nic tego autora. "Dygot" czeka na półce ;) Mam jednak wrażenie, że jeszcze sporo poczeka ;) Z tego, co słyszałam - dość mocna literatura, pełna emocji i "bólu".
    Chyba nie jestem na nią gotowa w tym momencie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi interesująco! Do tej pory nie myślałam nad przeczytaniem coś tego autora, ale może jednak się na to zdecyduję. :)

    OdpowiedzUsuń