Mroczny układ, Dawid Waszak


No nie było mrocznie, niestety. Było nudno i nijak. Poważnie zastanawiam się nad tworzeniem recenzji takich książek. Nijakich. Niestety to pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy, gdy myślę o tej książce Dawida Waszaka. Drugie to naiwność. Głównego bohatera, a może nawet autora.




Muszę uczciwie przyznać, że nie czytałam pierwszej części., ale nie odczułam szczególnie, że brakuje mi jakiś informacji, tym bardziej, że autor delikatnie nawiązywał do początku historii, trochę przypominał (za to plus) i to nie wpłynęło na moją negatywną ocenę.

Wszystkiemu winny jest główny bohater. Wrócił do Polski "nie wie po co", bo "coś mu kazało" - już do mi się wydało naciągane. Bo jeszcze gdyby to był horror i rzeczywiście jakaś nadprzyrodzona siła zmuszała go do powrotu, to rozumiem. Ale ciągle powtarzanie, że on nie wie po co to zrobił, zaczynało być irytujące.

I ta wspomniana naiwność. Być może po części była zaplanowana. Wiesz, jak w filmach, kiedy przerażona kobieta zawsze schodzi do ciemnej piwnicy, żeby zobaczyć co się stało zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie... On robił tak samo. Ciągle. Narażał się na ogromne niebezpieczeństwo, zgrywał bohatera, a z drugiej strony w sytuacjach o wiele mniej wymagających rozkładał bezradnie ręce.  Według mnie on miał jakieś wahania nastroju. Drażnił mnie niemiłosiernie.

Raz nie potrafi dostrzec oczywistości, za chwilę wyciąga słuszne wnioski zanim jeszcze ma z czego. Dedukcja level hard. Lepiej niż Szacki i Sherlock razem wzięci. Możliwe, że to miało czemuś służyć. Pokazać jego zagubienie, podkreślić sytuację, w jakiej się znalazł, ale według mnie wprowadzało to zbędny chaos.

I jeszcze ten jego powtarzający się gest przerzucania włosów na drugą stronę. Drażnił mnie tak samo jak przygryzanie wargi przez Anastasię w "50 twarzach Grey'a". Nie wiem, co autor chciał tym wywołać, ale u mnie był to niesmak.

Do tego dialogi rodem z Klanu oraz narrator powtarzający lub tłumaczący czytelnikowi, co powiedział rozmówca.  Nie rozumiem.

Tak, ukryta wewnątrz historia była ciekawa, a tajemnica istotnie mroczna - naprawdę świetny(!) motyw na książkę. Ale niewykorzystany. Spalony. Czytałam tylko z poczucia obowiązku. Nie znalazłam tam nic, co sprawiło, że sama z siebie otwierałam książkę, by wrócić do lektury. Jeszcze trudniej było mi się wziąć za recenzję.  Niestety nie polecam.




Za książkę dziękuję Wydawnictwu Novae Res








4 komentarze:

  1. Buu, myślałam, ze mnie zainspirujesz - a tym razem posucha. Anyway, thanks for warning, dear Watson!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dość popularna książka w internecie, aż jestem w szoku, że jest takim niewypałem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie spotkałam się z taką recenzją, ale duży plus za szczerość :) Recenzja bardzo przydatna, bo po książkę nie sięgnę . Angelika F

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym wydawnictwie rzadko zdarzają się dobre książki, więc wcale się nie dziwię, że i ta okazała się słaba. Dzięki za szczere podejście do tematu :)

    OdpowiedzUsuń