#2 Wycieki z magisterki: między czytaniem a czytelnictwem
Zapraszam Was na drugi wpis z cyklu #wycieki z magisterki, opartym na
mojej pracy magisterskiej z 2016 roku, pt. "Promocja czytelnictwa w
mediach społecznościowych". Zachęcam do zapoznania się z pierwszym postem
- Tytułem wstępu, w który pisałam, czemu ten temat ;). Tym razem zastanowimy się nad znaczeniem słowa "czytelnictwo".
Kiedy mowa o czytelnictwie w Polsce często słychać jak niski jest jego poziom, pojawiają się pytania dlaczego tak jest i co zrobić, by je zwiększyć. A zastanawialiście się kiedyś, co to w ogóle jest? Gdzie kończy się czytanie, a zaczyna czytelnictwo?
Sama umiejętność czytania, co oczywiste, jest dziś niezbędna do codziennego funkcjonowania – korzystamy z niej w szkole, pracy, a nawet w domu gotując obiad, gdy zaglądamy do książki kucharskiej. W której z tych sytuacji można mówić o czytelnictwie? Powieść czy instrukcja obsługi. Druk kontra audiobook. Sprawa wcale nie jest taka prosta, jak mogłoby się wydawać.
Wiecie, że kiedy pracownicy Biblioteki Narodowej w swoich sławnych badaniach pytają o przeczytaną w minionym roku książkę mają na myśli także albumy, poradniki, słowniki i encyklopedie? Z kolei autorzy badań o transformacji czytelnictwa z Polskiej Izby Książki zacierają granicę między czytaniem a czytelnictwem, zestawiając ze sobą czytanie książki i sms-a, traktując jedno i drugie jako konsumpcję tekstu w ogóle. A więc smacznego!
Kiedy mowa o czytelnictwie w Polsce często słychać jak niski jest jego poziom, pojawiają się pytania dlaczego tak jest i co zrobić, by je zwiększyć. A zastanawialiście się kiedyś, co to w ogóle jest? Gdzie kończy się czytanie, a zaczyna czytelnictwo?
Sama umiejętność czytania, co oczywiste, jest dziś niezbędna do codziennego funkcjonowania – korzystamy z niej w szkole, pracy, a nawet w domu gotując obiad, gdy zaglądamy do książki kucharskiej. W której z tych sytuacji można mówić o czytelnictwie? Powieść czy instrukcja obsługi. Druk kontra audiobook. Sprawa wcale nie jest taka prosta, jak mogłoby się wydawać.
Wiecie, że kiedy pracownicy Biblioteki Narodowej w swoich sławnych badaniach pytają o przeczytaną w minionym roku książkę mają na myśli także albumy, poradniki, słowniki i encyklopedie? Z kolei autorzy badań o transformacji czytelnictwa z Polskiej Izby Książki zacierają granicę między czytaniem a czytelnictwem, zestawiając ze sobą czytanie książki i sms-a, traktując jedno i drugie jako konsumpcję tekstu w ogóle. A więc smacznego!
Między czytaniem a czytelnictwem
Pierwszy rozdział, zwykle bywa bardzo teoretyczny i moja magisterka nie była wyjątkiem. W poście zapowiadającym cykl, wspomniałam też, że czasem rzucę jakąś definicją. I to będzie właśnie teraz. Przytoczę różne definicje, którymi posiłkowałam się w trakcie pisania, ale później z chęcią dowiem się jakie jest Wasze podejście. Najpierw jednak uczeni ;)
Halina Radlińska, twórczyni pedagogiki społecznej w Polsce, która zajmowała się także problematyką czytelnictwa, już w 1934 roku wyjaśniała, że
„czytanie to sztuka rozumienia treści za pomocą znaków”.
Jakieś czterdzieści lat później rozwinął tę definicję, Józef Pieter (pedagog i psycholog), według niego:
„czytanie to czynność rozpoznawania znaków pisarskich i głośne lub ciche ich wyrażanie”
a także
„rozumienie myśli, zawartych w czytanym tekście.”
Czytelnictwo to kwestia bardziej złożona. Jego definicje będą różniły się w zależności od tego czy jej autorem będzie pedagog, psycholog czy socjolog. Wspomniany Pieter określił je jako:
„dostęp do lektury, jej rozpowszechnianie i korzystanie z niej, a to w sensie wypożyczania (lub kupowania) książek bądź czasopism i ich czytania”.
„czytelnictwo jest procesem społecznym polegającym na zaspokojeniu kulturalnych, naukowych i rozrywkowych potrzeb przez przyswojenie sobie przekazywanego w piśmie dorobku myśli i ducha ludzkiego”
A jak Wy zdefiniowalibyście czytelnictwo? Waszym zdaniem, co
jest ważne? Ilość przeczytanego tekstu, wartość (literacka,
edukacyjna?), czy nośnik, za pośrednictwem którego się z nim
zapoznajemy? A może częstotliwość z jaką czytamy?
Dajcie mi znać, a następnym razem napiszę, co literatura przedmiotu mówi o tym, kim jest czytelnik ;)
Zdecydowanie jakość, nie ilość :) czytelnictwo to też pewnie udział w wydarzeniach związanych z książkami i dyskusje. Nie mogę się doczekać kolejnych wycieków z magisterki!
OdpowiedzUsuńBardzo to ciekawe, u mnie czytelnictwo od jakiegoś czasu stoi na wysokim poziomie
OdpowiedzUsuńNie zastanawiałam się nad tym. Dla mnie czytelnictwo nie miało konkretnej definicji, traktowałam je raczej jako czytanie książek czy coś w tym stylu.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jakość- i każda strona to podróż. Szkoda życia na kiepskie lektury :)
OdpowiedzUsuńDo definicji czytelnictwa dodałabym nieprzymuszone działanie :) Do czytelnictwa nie zakwalifikowałabym książki kucharskiej, bo zaglądam do niej, aby przeczytać przepis na jeden posiłek. Natomiast, jeżeli siadam do książki w celu przeczytania jej od deski do deski, to już tak :> Może się to nie sprawdzić przy lekturach, bo to niestety najczęściej było zmuszanie :P
OdpowiedzUsuń