Wyznania przedsiębiorcy pogrzebowego, Caleb Wilde

U mnie ostatnio na topie literatura faktu. Poprzednio przedstawiałam książkę o pracy bohaterskich, ratujących życie innym strażakach. Teraz będzie o innej profesji. Tym razem powiem, co dzieje się gdy tego życia jednak nie da się uratować...



Nie wiem, czy sięgnęłabym po tę książkę, gdyby nie była potrzebna mi do researchu. Myślę, że nawet bym o nim nie wiedziała. Dopiero, potrzeba zebrania informacji o pracownikach zakładów pogrzebowych sprawiła, że zaczęłam rozglądać się za pozycjami o tej tematyce. Mam jeszcze kilka podobnych w planach. Ta poszła na pierwszy ogień.


"Wyznania przedsiębiorcy pogrzebowego. Jak praca ze śmiercią uratowała mi życie" to zapiski Caleba Wilde'a, właściciela zakładu pogrzebowego, który przechodził z pokolenia na pokolenie. Oboje jego rodziców pochodziło z rodzin z branży.

Lubię mówić, że jestem przedsiębiorcą pogrzebowym z rodowodem: w moich żyłach, lekko licząc, płynie krew dziewięciu pokoleń przedstawicieli tego fachu.

Sięgnęłam po tę książkę, bo ciekawiło mnie, jak wygląda praca ze śmiercią. Chciałam wejść w ten niedostępny, mroczny i jednocześnie intrygujący świat. Chciałam dowiedzieć się, jak podchodzą do swojej profesji przedsiębiorcy pogrzebowi, dla których śmieć to codzienność. Przeżywają to, współczują, podchodzą z dystansem? Jak reagują, kiedy do ich zakładu trafia zmasakrowane ciało osoby z wypadku. Co czują, kiedy muszą zorganizować pogrzeb dziecka?

Jednak poza strefą emocjonalną bardzo interesowało, jak wygląda ich organizacja pracy. Co tak naprawdę należy do ich obowiązków. Jak przebiega balsamowanie zwłok, jakie grozi im niebezpieczeństwo (nie mówię o duchach, tylko np. trupim jadzie ;)), jak rozmawiają z bliskimi zmarłych. Po prostu, jak praca przedsiębiorcy pogrzebowego wygląda od kuchni.

I rzeczywiście, w tej książce pojawiły się ciekawostki na ten temat. Było trochę o technice, o organizacji pracy, nie zabrakło przykładów konkretnych sytuacji. Właśnie tego szukałam. Niestety, to właśnie były ciekawostki. Gdzieś tam powplatane między refleksje. Więc książka zamiast skłaniać mnie do refleksji, narzucała mi je. Miałam przesyt.

Bo choć,  jak wspomniałam, o ile zastanawiało mnie jak radzą sobie emocjonalnie, o tyle filozoficzno-teologiczne wywody o Bogu, życiu po śmierci i podejścia do niej, nie były tym czego szukałam. Mocno mnie męczyły i zdecydowanie były przegadane.

Być może to właśnie jest odpowiedzią na moje pytanie o wpływ na psychikę osób pracujących w branży - Caleb opisywał wypalenie, depresję i zbyt intensywne rozważania o śmierci, co właśnie pokazał w swoich zapiskach. Niemniej, opis z tyłu okładki obiecywał mi coś innego.

Jako dziecko bawiłem się w chowanego wśród trumien i nieboszczyków. „Caleb, nie huśtaj się na krześle. Pochowałem dzieciaka w twoim wieku, który w taki sposób przewrócił się i skręcił kark” – słyszałem od dziadka.

Gdy dorosłem, chciałem odejść z rodzinnego biznesu tak daleko, jak się tylko dało. Pragnąłem zmieniać świat, a jak miałbym to robić, skoro wszyscy ludzie, z którymi pracowałem, byli… martwi?

Wiem jednak, że boicie się śmierci. Wolicie udawać, że jej nie ma. Chcecie, by wychodziła tylnymi drzwiami. Powierzacie ją specjalistom. A zatem jestem. Opowiem wam, jak to będzie wyglądać krok po kroku. O balsamowaniu, ubieraniu do trumny, czuwaniu przy zwłokach. O ostatniej drodze, w którą bez wątpienia zabiorę każdego z was.

Podsumowując dostałam to, czego chciałam - w ramach ciekawostek, które skrzętnie zanotowałam. I wykorzystam w odpowiednim momencie. Rozważania autora też oczywiście były cenne, ale spokojnie można było je skrócić o połowę, a nawet zebrać do innego rozdziału.

Mimo tych wad nie mogę też powiedzieć, że książka była stratą czasu, nie odradzam jej. Jeśli jesteś ciekawy, sięgnij po nią.

Pamiętaj tylko, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

9 komentarzy:

  1. I bez książki blisko mi z tym tematem z którym zetknęłam się kilka lat temu bardzo blisko. Dzisiaj stawiam na życie, które tak naprawdę nigdy się nie kończy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że praca w zakładzie pogrzebowym byłaby dla mnie idealna. NIKT by mnie NIE wkurzał :))

    Pozdrawiam,
    Karolina z TAMczytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha. A wiesz, że autor o tym wspominał. Pisał, że nie lubił pracować z ludźmi, więc ta praca była dla niego idealna.

      Usuń
  3. No nie spoodziewałem się, że przeczytam wpis na taki temat! :O

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie wyróżniasz się tym wpisem na tle polskiej blogosfery:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam koleżankę która pisze teksty do czasopisma pogrzebowego, jak się dowiedziałam byłam w niezłym szoku ze takie coś się wydaje

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez chwilę chciałam ten tytuł przeczytać, zrezygnowałam jednak w natłoku przeróżnych premier. Jestem dosłownie zakopana w książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa pozycja, może kiedyś przeczytam, szczególnie, że mam znajomego w branży. Choć on tylko nosi trumny.

    OdpowiedzUsuń