Wszystko, co powinieneś wiedzieć zanim umrzesz. Tajemnice branży pogrzebowej, Małgorzata Węglarz - recenzja przedremierowa

Śmierć. Chyba nie ma bardziej skrajnego tematu. Mówi się, że jest tabu. Ale... nie ma to jak trup na pierwszej stronie, co nie? Czytamy o wypadkach, zabójstwach, ofiarach przemocy domowej, czy wreszcie śmierci naturalnej znanych osób. To się klika. Ciekawi. Intryguje.
Zaczyna robić się dziwnie, kiedy babcia mówi, w której sukience ją pochować, a mama zaklepuje sobie na cmentarzu miejsce obok taty. Niech no tylko ktoś z bliskich wypowie słowa „Jak umrę…” wtedy chórkiem odpowiadam: „nawet tak nie mów”. Ale moi bliscy już wiedzą, że po śmierci chciałabym zostać drzewem. Tylko muszę trochę jeszcze pożyć, zanim taka możliwość zostanie u nas wprowadzona prawnie.




Małgorzata Węglarz napisała książkę, której szukałam, której mi brakowało. Szczególnie na poziomie reaserchu do mojej książki ;) Ten reportaż to zbiór rozmów z osobami pracującymi w szeroko pojętej branży pogrzebowej.


Od przedsiębiorców, balsamistów i tanatokosmatologów przez mistrzów ceremonii i towarzyszkę w żałobie po osoby sprzątające po zgonach. Każdy rozdział to inny temat, a rozmowy poprzedzone są wprowadzeniem autorki. Mówi w nich jak szukała rozmówców, od czego zaczynał, konfrontuje to czego dowiedziała się po rozmowie, ze swoimi doświadczeniami i informacjami, a raczej przekonaniami jakie panują na temat branży.


Ten zawód nie jest wolny od stereotypów. Łamanie kości zmarłym, pijani grabarze to mity, z którymi rozprawiała się autorka i jej rozmówcy. Nieco trudniej wymazać z pamięci głośną sprawę łowców skór. To bulwersuje i bez dwóch zdań zasługuje na potępienie. Ale to przecież nie jest standardem, tylko plamą, której na branży zostawili ci bez zasad moralnych.

Jak napisałam na wstępnie śmierć budzi w nas mnóstwo, często skrajnych emocji. Boimy się śmierci. Ale spokojnie i na największy lęk – czyli pochowania żywcem jest sposób – dzwonki do trumny i bynajmniej nie jest to wynalazek dzisiejszych czasów. Z tych dawnych przekonań, tak na wszelki wypadek nie dopuszczamy do tego, by zmarły przeleżał w niedzielę, bo przecież może kogoś ze sobą zabrać. Potrafimy się z niej śmiać, czego przykładem jest Zakład Pogrzebowy Bytom, profil fikcyjnego przedsiębiorstwa w mediach społecznościowych. Czarny humor to ich specjalność. Nie brakuje osób, których właśnie pracy tej branży ciekawi, o czym z kolei świadczy profil Pani z domu Pogrzebowego, która opisuje kulisy swojej pracy. Aż wreszcie szukamy nowych alternatyw. Mistrz ceremonii zamiast księdza, kremacja zamiast pochówku w turmie, a może kiedyś dotrze do naszego kraju wymarzone przeze mnie zastąpienie nagrobków drzewami. Temat śmierci nie może być tabu. Tak wiele można o niej powiedzieć. Nie bójmy się tego.

Czytałam reportaże o pracy policji, strażaków lekarzy, którzy często są świadkami śmierci i historie jakie tam poznałam bardzo mną wstrząsnęły. Ale oni mają też szanse to życie ratować. Obezwładniając szaleńca z nożem, wynosząc kogoś z pożaru, operując rannego lub chorego. A teraz przyszło mi przeczytać książkę o ludziach, którzy wiedzą, że jest już po wszystkim. I jakkolwiek to zabrzmi ta książka dała mi jakiś dziwny spokój. Nie od razu, nie przy każdym rozdziale. Bo oczywiście były momenty, że porządnie wbiło mnie w fotel i musiała zrobić sobie przerwę w lekturze. Ale właśnie o to chodzi, że ta książką tworzy całość. Pewnie nie przez przypadek pod koniec umieszczone są rozmowy z mistrzami ceremonii czy towarzyszką w żałobie, osobami, którzy pomagają przez to przejść, zrozumieć.

To dobra i potrzebna książka. Nie jest lekka i przyjemna, co oczywiste, ale nie jest też dołująca czy przerażająca. Po prostu oswaja nas z rzeczywistością. Oswaja nas ze śmiercią.


A jeśli chcecie jeszcze bardziej pogłębić temat zachęcam do odwiedzenia FB autorki - Poest Mortem - Małgorzata Węglarz.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu MUZA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz